Szlakami greckich kościołów w Stambule

Konstantynopol to dla wyznawców Kościoła wschodniego (Patriarchatu Konstantynopolitańskiego) miejsce równie ważne jak Rzym i Watykan dla katolików.

Zwierzchnikiem tego Kościoła jest Bartłomiej I. Szukając informacji o nim, natrafiłam na kilka ciekawych faktów, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że jest to człowiek oczytany, wykształcony i otwarty na dialog z innymi wyznaniami, nie tylko chrześcijańskimi. (A także bardzo zainteresowany sprawami środowiska i ekologii.)

Pod jurysdykcją tego duchownego znajdują się wierni mieszkający w Turcji (konia z rzędem temu, kto jest w stanie podać ich dokładną liczbę!), w części Grecji kontynentalnej (i na niektórych greckich wyspach), w Europie, obu Amerykach, Australii i Nowej Zelandii.

Sytuacja, w której znajduje się ten Kościół (w zasadzie od 1453 r., w praktyce od lat 20. XX wieku, a jeszcze bardziej 50.) jest trudna. Najłatwiej zobrazować ją stwierdzeniem „pasterz bez owiec”. Ilu Greków mieszka w Stambule? Moim zdaniem nie więcej niż 5 tysięcy. Zresztą poza tym miastem jest jeszcze paru wyznawców chrześcijaństwa w tym obrządku w Izmirze… i to chyba koniec.

To przygnębiający obraz. Imperium Otomańskie, na przykład w relacji podróżników przejeżdżających przez Polskę w XVIII wieku, czy to na fali rodzącego się zainteresowania Orientem, czy może dzięki poznawaniu zacofanej Polski, jawiło się często jako znacznie mniej despotyczne i charakteryzujące się bardziej „łagodnymi” stosunkami społecznymi niż I RP[1].

Przez stulecia wyznawcy islamu żyli obok Ormian, Greków, „Franków”, Żydów. Choć duża część greckich świątyń w samym Konstantynopolu została zamieniona na meczety, tamten dawny osmański świat był inny. To, co zostało teraz, przedstawia raczej pustynię kulturową.
W tym momencie odezwie się głos sprzeciwu jakiegoś Turka. „No przecież jesteśmy wielokulturowi!”

Nie wdając się w rozważania historyczne powiem, że państwo tureckie prowadzi(ło) silną politykę nacjonalistyczną. To dobrze jest być dumnym ze swojej ojczyzny, ale skrajny nacjonalizm prowadzi do napięć i przemocy. Tu na przykład odsyłam do wydarzeń z 1955 roku – bardzo smutny, także dla mnie, jako turkofila, podręcznikowy schemat eskalacji wrogości o podłożu nacjonalistycznym i religijnym wobec Greków (tylko że na „małą” skalę, w porównaniu np. z wydarzeniami na Wołyniu).

Na szczęście kościoły greckie nadal funkcjonują, nadal odprawia się w nich nabożeństwa, nadal można je swobodnie zwiedzać.

Jeśli wchodzimy na plac Taksim, prawdopodobnie pierwszym punktem, który zwróci naszą uwagę, będzie majestatyczna kopuła i dwie wieże.

foto 5

foto 4

foto 1

I tu lepszy widok (do pełnej gamy różnych kultur należy zaliczyć taki obrazek z iftaru, czyli kolacji po zachodzie słońca w czasie Ramadanu):

foto 2

Ów kościół to Hagia Trias. Obecny budynek wzniesiono pod koniec XIX wieku. Jak zawsze, we wnętrzach tego typu obiektów, urzekają mnie liczne ikony.

foto 3

Także fasada, a przede wszystkim przepiękny przykościelny ogród, zachęcają do zwiedzania.

Porządku pilnuje, jak zawsze w Stambule, kot.

foto 6

Innym razem przejeżdżałam autobusem przez biedniejszą część dzielnicy Beyoglu i zobaczyłam kościół, który sprawiał wrażenie opuszczonego, a na pewno nadpalonego. To drugie okazało się prawdziwe – kościół ucierpiał w wyniku zajść z ’55 roku, o których wspomniałam. Jego nazwa to Panayia Evangelistria. Aby do niego dotrzeć należy iść w dół zbocza prowadzącego od skrzyżowania przy słynnym parku Gezi (ulica prostopadła do ulicy Cumhuriyet).

Jeśli wyglądacie na typowych turystów każdy stróż przy takim kościele Was wpuści. Podobno nie są to wcale Grecy, ale… Ormianie. Niestety choć dobrze im z oczu patrzy, przeważnie nie udzielą Wam zbyt wielu informacji o historii budynku.

foto 7

(Niska jakość zdjęcia, słońce było ponad wieżami.)

I mała uliczka, przy której znajduje się świątynia:

foto 8

A tutaj… pan strażnik uparcie stał za moimi plecami, odbijając się w szybie ochraniającej obraz z jednym z archaniołów…

foto 9

 

Nie mogę pominąć głównego kościoła Patriarchatu Konstantynopola – tzw. Aya Yorgi (św. Jerzego) w dystrykcie Fener.

foto 14

foto 11

Jest on ważny m.in. z uwagi na przechowywane relikwie wielkich doktorów Kościoła – św. Jana Chryzostoma i św. Grzegorza Teologa. Zostały one zwrócone (jedne źródła podają rok 2004, inne 2005) przez zwierzchników Kościoła Rzymskokatolickiego. Jak wiadomo, historia zna szereg przypadków, gdy rozmaite relikwie świętych przez setki lat „wędrowały” po Europie (rozkradane albo sprzedawane). Wysiłki Jana Pawła II i Benedykta XVI oraz oczywiście Bartłomieja I to próby pogodzenia obu Kościołów i prowadzenia dialogu ekumenicznego.

foto 13

Kościół św. Jerzego jest przepiękny. Szczerze mówiąc, nadmiar złota nigdy mi nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie – lubię takie miejsca zwiedzać (chociaż nagromadzenie tego kruszcu w barokowych przybytkach bywa zbyt przytłaczające).

Wspomniane relikwie:

foto 12

Dojazd – należy dostać się do Eminönü – stamtąd czeka nas spacer ok. 20-minutowy lub można wsiąść w autobus 99T z pętli.

Koniecznie należy powiedzieć także kilka słów o Fener.

Dzielnica ta położona jest w części historycznej Konstantynopola – czyli południowej od Złotego Rogu. O ile np. Hagia Sophia znajduje się bliżej Bosforu (a więc na wschodzie), o tyle dawna dzielnica Greków leży dalej na północny zachód.

Od nazwy Fener pochodzą „fanarioci”, czyli bogata warstwa mieszkańców Konstantynopola/Stambułu pod panowaniem Osmańskim – Greków, którzy dorobili się ogromnych majątków w handlu, ale również robili karierę urzędniczą. W czasach sułtanów mniejszości nie-muzułmańskie cieszyły się pewnego rodzaju autonomią i póki nie narosły kwestie nacjonalizmu tolerancja w kraju „despotycznym” była dość powszechna. Zresztą, jak już wspominałam, wielu podróżników osiemnastowiecznych uważało, że znacznie większy ucisk niższych warstw społecznych miał miejsce w Rzeczypospolitej, aniżeli w państwie rządzonym przez sułtanów.

Oczywiście obostrzenia były i są. Jakakolwiek świątynia niemuzułmańska (synagogi, greckie i katolickie kościoły i inne) nie mogą bezpośrednio sąsiadować z ulicą. Dlatego każdą otacza mur i właściwy budynek znajduje się głębiej.

Tak jest z najstarszą synagogą w tym mieście, zwaną Ahrida, tak jest i z cerkwią pod intrygującym wyzwaniem „Świętej Marii od Mongołów” (położonej blisko kościoła pw. św. Jerzego).

foto 16

Kościół ten jako jedyny po inwazji Turków w 1453 roku nie został zamieniony na meczet. Pierwotne założenie kościoła zostało wzniesione w XI wieku. Przebudowano go, w raz z klasztorem, w 1261 roku. Jest położony tuż obok greckiego liceum, budynku z pięknej czerwonej cegły.

Liceum wygląda trochę jak twierdza, zamek. Robi wrażenie! Żałuję, że był to sezon wakacyjny i nie spotkałam żadnego Greka. Kościół znajduje się, z tej perspektywy, na prawo od szkoły.

foto 17

Stambuł można odkrywać na różne sposoby. Każdy znajdzie tam coś dla siebie, w zależności od tego, czego pragnie i czego szuka. Zapewniam, że kościołów tak greckich, jak i rzymskokatolickich jest tu całkiem sporo!

 

Anna Stępniak

 

 

Fotoreportaż i tekst ukażą się w najbliższym wydaniu Teologii Politycznej Co Miesiąc

Zdjęcia są własnością autorki. Wszelkie prawa zastrzeżone.

 


[1] Zawadzki W., Polska Stanisławowska w oczach cudzoziemców, Warszawa 1963.

Comments

comments

3 comments to “Szlakami greckich kościołów w Stambule”
  1. Świetnie, że trafiłam na ten wpis! Od 2 lat przeszukuję wszystkie zakamarki Stambułu pod kątem kościołów i synagog 🙂
    Z tego co wiem, jest jeszcze jeden kościół, dosyć mocno ukryty w uliczkach przy Istiklal Caddesi – nie wiem czy sama bym tam trafiła. Wcześniej zaprowadził nas tam profesor, ale dosyć skomplikowana była to droga 🙂 Drugi w Yesilkoyu – raz udało mi się wejść do środka, później ilekroć nie próbowałam, drzwi były zawsze zamknięte.
    Dziękuję za wpis! Pozdrawiam 🙂

    • Przepraszam, dopiero teraz zauważyłam ten komentarz!
      Cieszę się, że Ciebie to interesuje 🙂
      Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania, pisz.
      Pozdrawiam,
      Ania

      PS co do synagog: byłam w Muzeum Tureckich Żydów, w synagodze Ochrida oraz wiem, że można też zobaczyć Neve Shalom. Ale… to wymaga trochę przygotowań (kwestie bezpieczeństwa).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *