Magdalena Galas-Klusek stworzyła własną markę odzieżową Samodobro. Projektuje, pisze bajki, zarządza firmą. Jej projekty od ponad dwóch lat zachwycają klientów w Polsce i Europie. Są świeże, pełne energii i odważne. Czytelnikom Magazynu Bardzo Mi Miło wyjaśnia, dlaczego inspiruje się astronautami z misji Apollo.
Dlaczego postanowiłaś, że będziesz tworzyć projekty ubrań i prowadzić firmę odzieżową?
Paradoksalnie, nigdy w życiu nie myślałam o tym, że będę mieć coś wspólnego z maszyną do szycia. Przestroga mamy czy babci pod tytułem „maszyna przeszywa paluszka” i wizja tryskających krwią członków skutecznie zniechęciły mnie do szycia na następnych 20 lat. Dopiero kiedy na studiach szukałam osoby będącej w stanie uszyć mi prostą rzecz (choćby jaśka) i gdy zobaczyłam, że czas oczekiwania jest liczony w miesiącach, postanowiłam sobie kupić własną maszynę. Udałam się do babci, która hobbystycznie szyje piękne poduszeczki z aplikowanymi koronkami.
Żeby odczarowała strach przed wypadkiem przy szyciu?
Tak, żeby pokazała, jak nie przeszyć palca. Jak już miałam maszynę i umiałam uszyć jaśka, a moje dziecko potrzebowało dresu, to uszyłam dres. Spodobał się znajomym, potem innym ludziom. Na samym początku działalności wszystko szyłam sama; pierwsze rzeczy wysyłałam z duszą na ramieniu, czy aby na pewno wszystko jest idealne. Pewnego dnia dostałam jednak zdjęcie od obcej osoby, na którym był czyjś roczny synek w zaprojektowanych przeze mnie pumpkach. To było niesamowicie wzruszające i budujące!
Czym wyróżnia się twój design i wykonanie? Skąd czerpiesz pomysły? Moją uwagę zwróciły inspiracje warzywami i owocami (burakiem, maliną, arbuzem).
Zdecydowaliśmy się (to znaczy ja i zespół, który ze mną współpracuje) na inspirowanie się literaturą. Nawiązania były bardzo subtelne, aby nie wejść w strefę praw autorskich. Pierwsza seria to „Rok Ogrodnika” (inspirowane książką Karela Čapeka). Były to ubrania z misternie lamowanymi warzywami i owocami, gdzie rzepa może być jednocześnie fluorescencyjną meduzą, tak jak w książce wąż ogrodowy wije się niczym amazońska anakonda.
Potem była seria bluz minky inspirowanych różnymi bajkami, w których pojawiają się gadające, antropomorficzne zwierzęta. Materiał, z którego szyliśmy, miał wypustki i wyglądał jak gęsia skórka. Tak też nazwaliśmy tę serię, bo bajki (to znaczy literackie baśnie) nie są eksplozją różu, złota i nieskończonej szczęśliwości. Każda przerabia jakiś ciężki temat, z którym dziecko się oswaja w odpowiedni dla swojego wieku sposób.
Czyli twoje projekty są bardzo przemyślane i niosą jakieś przesłanie.
Tak, i ciągle się rozwijamy. W 2015 roku nawiązaliśmy współpracę z niesamowicie zdolną malarką Moniką Smyłą, która jest absolwentką krakowskiej ASP, teraz się doktoryzuje i cały czas tworzy bardzo dojrzałe dzieła. My zaprosiliśmy ją do zrobienia czegoś bardziej lekkiego – to znaczy do ilustracji do bajki, którą sama napisałam (wtedy do zarysu planu bajki). Obecnie „Opowieści zwierząt” już jest dostępna do pobrania za darmo z naszej strony. Ilustracje Moniki zdobią ubrania z dwóch kolekcji: wiosennej i zimowej [Seria „Opowieści zwierząt”].
W bajce pojawia się pelerynka niewidka, to znaczy moda na niewidki, przez które ludzie się nie zauważają i nie rozmawiają ze sobą. Główna bohaterka wraca do świata, w którym rozmawia się dzięki zwierzętom z lasu. Jest to nawiązanie do współczesnej mody na smartfony, urządzenia mobilne, laptopy, wszystko co nas wyłącza z realnego życia. Znam osobiście kilka przypadków rozpadu rodzin przez wyłączenie się z życia realnego. Myślę, że taka podskórna misja powrotu do świata realnego jest ważna, z jednej strony przez czytanie dzieciom, a nie „puszczanie” bajek, a z drugiej strony przez obcowanie z ładnymi ilustracjami w normalnym życiu – na bluzach, spodniach, spódnicach. Niedługo pojawi się nasza kolejna autorska bajka.
Ale szyjesz także rzeczy dla dorosłych?
Nasze kroje od początku inspirowane są modą vintage, latami 50., 60., 70. przy jednoczesnym wykorzystywaniu modnych w danym czasie materiałów: szara dresówka, minky i tak dalej. Najważniejsza jest wygoda. Kiedy szyjemy koszule, to i one są z miękkiego dżerseju, tak aby było wygodnie. Drugą wyróżniającą nas rzeczą są kolory albo mocne kontrastowe elementy, wesołe żywe barwy.
Jeśli chodzi o wykonanie, to na samym początku wszystko szyłam sama, teraz współpracujemy z zawodowymi krawcowymi, które na co dzień szyją eleganckie garnitury, a potem nasze bajkowe ubrania. Lubię sobie myśleć, że to wygląda trochę jak misja Apollo, gdzie skafandry astronautom przygotowały panie na co dzień szyjące damskie staniki i gorsety. Mam nadzieję, że my również z taką precyzyjną robotą sięgniemy gwiazd. 🙂
Od niedawna Samodobro działa na rynkach poza Polską. Jesteście coraz lepiej rozpoznawalni?
Sporo naszych produktów wysyłamy do Niemiec i Austrii przez takie portale jak Dawanda, Pakamera. Współpracujemy też z Londyńczykami, którzy stworzyli Baltriatic, platformę skupiającą twórców i designerów europejskich działających na terenie między Bałtykiem a Adriatykiem, między innymi Nenukko, Milita Nikonorov, From Warsaw, Jocobsen. Nasze rzeczy są też w sklepie w Petersburgu. Robiliśmy akcje sprzedażowe w Czechach, Rumunii, Niemczech. Ciężko powiedzieć, abyśmy już prężnie działali za granicą, musi minąć jeszcze trochę czasu, zanim nasza marka będzie rozpoznawalna.
Jesteś dla mnie autentycznym wzorem – matka dwójki dzieci, pani domu, przedsiębiorcza kobieta zajmująca się biznesem… Jak ty to robisz?
Korzystam z Facebooka tylko od 20 do 23, w ciągu dnia nie zaglądam. Dzieci i mąż są turbo-motorem motywującym do działania.
rozmawiała Anna Stępniak
Magda to niesamowicie zdolna osoba! Uzdolniona plastycznie, literacko, z ogromną wyobraźnią i wewnętrznym ciepłem. Tworzy modę bez zadęcia: piękną, uniwersalną i praktyczną. Cieszę się, że ją poznałam i że dane mi nosić te cudne cudności.
Zgadzam się!
Cudowne projekty i świetnej jakości mayerialyy. Ja się w nich zakochałam.
Właśnie oglądam ich ubranka tutaj w sklepie https://kids.showroom.pl/marki/71,samodobro i naprawdę jestem nimi oczarowana- najbardziej motywami lisków- są przekochane 🙂 🙂 🙂