Drogi Pamiętniczku!


Poszłam wczoraj na siłownię. Poza pleksi szybą na recepcji i połową maszyn wyłączonych z kontaktu wszystko było po staremu. W porównaniu z czerwcem coś nawet zmieniło się na plus – dziewczyna wydająca kluczyki do szafek już nie boi się wziąć mojej karty Multisport do ręki. Biegnąc sobie na bieżni, jak zahipnotyzowana patrzyłam się na ekran telewizora, gdzie wielki „men” prężył muskuły…

Ten „men” ma na imię Patrycjusz. Jest solidnie wydziarany i wykolczykowany, nosi ciepłą czapkę i wypielęgnowaną, rudo-białą brodę. Ma też trochę zmarszczek. Wygląda dość przerażająco, ale na co innego mam się patrzeć, gdy na mojej wspaniałej maszynie ustawiam prędkość poruszania się na dziewięć kilometrów na godzinę?

Przy ciężarach ci sami ludzie, co zwykle. Stała ekipa „pakerów” dowcipkuje. W bloku reklamowym Południowy Tyrol zachęca do zimowych wakacji na stoku. Popularny bank promuje nowy rodzaj konta oszczędnościowego dla dwojga. Jeszcze nadal jest to para damsko-męska… Aha, czyli wciąż będziemy mieć jakieś pieniądze i możemy planować ferie? Uff.

Tymczasem co nie otworzę komputera, wytłuszczone nagłówki krzyczą do mnie: Warszawa zamknięta! Lokdałn! Ograniczenia! Kagańce! Uważaj! Trzymaj dystans! A znani dziennikarze i publicyści, których zepchnięto do YouTube’a, powtarzają, że świat, który znamy, przemija bezpowrotnie.

Nie mam zielonego pojęcia, jaka jest prawda. Współczesne wojny najskuteczniej wygrywa się metodami dezinformacji i manipulacji, więc konia z rzędem temu, kto potrafi znaleźć jakiś sens.

Ze zdziwieniem natomiast odkryłam, że najnowsza encyklika papieża to czysty marksizm (i bełkot, przy okazji), a w dziedzinie ekonomii Franciszkowi doradza niejaki Jeffrey Sachs… Ten sam Sachs, który wspomagał intelektualnie naszych spiżowych ojców Narodu oraz autorytety w dziedzinie transformacji gospodarczej… Między innymi takiego jednego, na literę „B”. Czy to wszystko nie wygląda na dom wariatów?

I jeszcze te durne kagańce, które wbrew prawu trzeba nosić już wkrótce wszędzie. Bo jak nie to… Uuu, jesteś zły. Chcesz bliźniego zabić, ty łotrze jeden! (Łotrini jedna?)

Ale jak pisał Leopold Tyrmand w swoim „Dzienniku 1954”:

„Nie sztuka jest być pesymistą, uniwersalność gówna jest rzeczą najłatwiejszą do zauważenia, prawdziwym honorem jest umieć zaprzeczyć wszechpotężnemu doświadczeniu. Lecz w tej obłędnej panoramie, jakby zaprojektowanej przez imbecyla, któremu wytłumaczono indeterminizm, ciągle natknąć się można na ciepłe letnie przedpołudnia w pachnącej trawie, na długie pływanie z głową w zielonej wodzie, nawet na koleżeństwo, nawet na precyzję wniosku, nawet na rozrzewniającą ironię, nawet na lojalność uczuć, nawet na olśniewającą wątpliwość. Czyli na urodę życia.”

W przypadki aż tak często nie wierzę. Święta Bożego Narodzenia zamierzam spędzić jak zawsze, z rodziną. Śmiejąc się, że nie lubię karpia oraz śpiewając moją ulubioną kolędę „Bracia patrzcie jeno”. Chcę żyć jak dotychczas, w wolności i z poczuciem godności. I bez propagandy obwoźnego cyrku, że jak ktoś kichnie, to wszyscy wokół niego jutro umrą.

Nie dajcie się – człowiek nie został stworzony, aby wszystko robić przez internet. Człowiek jest przede wszystkim istotą społeczną i potrzebuje nie tylko życiowego partnera, ale również rodziny, przyjaciół, znajomych, a nawet interakcji z obcymi.

Nawet jeżeli jest mizantropem.

Anna Stępniak

Obrazki pochodzą z profilu PubMed info.

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *