W jaki sposób można tłumaczyć się z nieuprawiania sportu? Oprócz „nie mam czasu”, osobiście dysponuję wachlarzem wyjaśnień: „siłownia jest strasznie nudna”, „mój ulubiony basen jest strasznie drogi”, a w ogóle to „codziennie biegnę do tramwaju, a raz w tygodniu dźwigam ciężkie zakupy”. Więc nie jest źle.
W końcu jednak nadchodzi czas, żeby przestać się oszukiwać. Sprint na dystansie 50 metrów w stronę przystanku to nie jest sport, który luzuje ciało i wyzwala endorfiny. Chodzenie po schodach w bloku jest oczywiście OK, ale nie jest to wysiłek fizyczny, w którym skupiamy się na dbaniu o własne ciało. Pewnego dnia postanowiłam zatem pójść do specjalisty w poszukiwaniu motywacji. Chyba potrzebowałam jakiegoś „wstrząsu”.
Okazało się, że choć moja budowa ciała jest bardzo szczupła (za mało tłuszczu), posiadam jednak zdecydowanie za mało mięśni, a mój organizm łaknie regularnego wysiłku niczym kania dżdżu. I jeżeli dalej będę się lenić, pewnego dnia moja przemiana materii zwolni i wtedy przeistoczę się w Ludzika Michelin (albo Homera Simpsona). Ooo, ta wizja mnie faktycznie przeraża…
Dodatkowo, ekspert z poradni Vitaj Zdrowie dał mi wskazówkę, że powinnam to i owo poprawić w mojej diecie (na przykład pochłaniam zdecydowanie za dużo cukru) i dobrze by było unikać pszenicy. Z uwagi na różne bakterie żyjące w organizmie mieszkańcy dużych miast powinni również zwiększyć proporcje warzyw i owoców w codziennym jadłospisie.
W upalne dni zamiast kupować gotowe izotoniki, które nota bene często zawierają niepotrzebną chemię, można w zaciszu domowym sporządzić zdrowsze i smaczniejsze napoje uzupełniające niedobory witamin i mikroelementów.
Poniżej przepis na naturalne izotoniki:
- Sok z połówki cytryny, łyżeczka miodu, szczypta soli – uzupełnić wodą niegazowaną do 0,5 l.
- 1/3 soku z jabłek, pomarańczy lub grejpfrutów, 2/3 wody niegazowanej.
- Zmiksowany arbuz bez pestek.
W sezonowych owocach – truskawkach, wiśniach i czereśniach – znajduje się dawka bardzo dobrze przyswajalnych witamin i minerałów. Dodatkowo zawierają one sporo błonnika, który oczyszcza jelita ze zbędnych złogów.
Metabolizm podkręcić można (prócz ćwiczeń fizycznych, które robią to najskuteczniej) również przez spożywanie odpowiednich przypraw: czosnku, imbiru, majeranku, oregano, bazylii czy ostrej papryki. Zwiększają one wydzielanie kwasów żołądkowych i tym samym przyspieszają trawienie. Chociaż nigdy nie lubiłam bardzo pikantnych potraw, to muszę przyznać, że od niedawna je polubiłam i dostrzegam ich dobroczynne działanie.
A ponieważ w Warszawie ludzie narażeni są na masę stresów i napięć (ja też), więc warto zamiast na piwo przeznaczyć parę złotych na porządny masaż (sportowy, klasyczny, odchudzający). O tak, to zdecydowanie dobry wybór, zwłaszcza, że oferowana cena jest bardzo konkurencyjna w porównaniu do większości ofert na terenie stolicy.
Na zadbanie o własne ciało rozbrzmiewa właśnie ostatni dzwonek. Można jeszcze zdążyć pokazać się na plaży i zaimponować znajomym podczas wspólnego pływania i gry w siatkę na piasku.
Anna Stępniak