Polacy są społeczeństwem, które chętnie spożywa herbatę w dużych ilościach. Standardem każdej kawiarni, restauracji czy nawet przydrożnego zajazdu na prowincji jest oferta kilku rodzajów tego naparu i dziś nikogo nie dziwi zamówienie zielonej herbaty. Oddzielną kwestią jest oczywiście jakość tego napoju (a dokładniej liści i sposobu ich przetworzenia), faktem jest natomiast, że w Europie pod względem spożycia herbaty wyprzedzają nas chyba tylko Turcy.
Czy jest jeszcze coś, czego nie wiemy o herbacie? Wiedza na temat koloru, fermentacji, jak również czasu parzenia, właściwości i producentów systematycznie rośnie. Większość z nas słyszała zapewne o cennych przeciwutleniaczach czy o pobudzających właściwościach naparu. Niektórzy twierdzą też, że herbata pozytywnie wpływa na pracę serca czy żołądka. Są w końcu i tacy, którzy dobrze wiedzą, jakich marek herbat unikać z uwagi na ich celowo zaniżaną jakość.
Skąd w ogóle wzięła się herbata? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. Istnieje kilka legend. Jedna z nich opowiada o człowieku żyjącym aż pięć tysięcy lat temu i głosi:
Shen Nong, próbując setek roślin, natrafiał na 72 toksyczne zioła dziennie, ale zażywał Tu [nazwa herbaty sprzed okresu dynastii Tang] jako antidotum.
Postać ta uważana jest przez Chińczyków za dawnego boga rolnictwa. Miał on pomagać okolicznej ludności, sprawdzając, które rośliny są trujące. Żucie listków herbaty łagodziło negatywne objawy spożycia innych roślin. Inna opowieść głosi, że Shen Nong zebrał duży worek ziół i postawił żelazny dzbanek na ogniu tuż obok pewnego drzewa. Kiedy woda się zagotowała, zdjął pokrywkę i obrócił się po zioła, a wtedy wiatr zdmuchnął kilka listków z gałęzi i porwał je do gorącej wody. Shen Nong natychmiast poczuł miły aromat i z zadowoleniem stwierdził, że smak wody odpowiada mu, a działanie naparu jest przyjemne i orzeźwiające.
Według starożytnych chińskich ksiąg medycznych napar z herbaty może uleczyć zapalenie wątroby, dyzenterię [czerwonkę – ostre zapalenie jelit]; nadto goi rany i podrażnione dziąsła. Chińczycy uważają także, że picie tego naparu wstrzymuje wzrost szkodliwych bakterii, wspierając „dobre” bakterie.
Nowsze badania wykazują podobno, że herbata opóźnia też proces starzenia (zmniejsza ilość wolnych rodników niszczących DNA), a przede wszystkim zapobiega nowotworom (picie trzech filiżanek dziennie zielonej herbaty przez mężczyzn zmniejsza prawdopodobieństwo zachorowania na raka prostaty o 30%).
Jakby tego było mało, zawarte w tym napoju flawonoidy obniżają ciśnienie krwi i wzmacniają kości, a tzw. EGCG obniża szkodliwy poziom cholesterolu, zaś katechiny zapobiegają rakowi skóry i chronią ją przed promieniowaniem ultrafioletowym.
Mamy zatem receptę na zdrowie i długowieczność.
Jak zaparzyć idealną herbatę? Oto kilka ważnych zasad. Po pierwsze woda – nie może być za twarda. Niestety w Polsce woda, którą pijemy, taka właśnie jest, a na powierzchni zauważyć można „plamę” kamiennego osadu. Najlepsza jest woda miękka, dlatego warto zaopatrzyć się w filtr.
Następny krok to podstawowe rozeznanie w herbacianych gatunkach i listkach. Dobra herbata pozbawiona jest zanieczyszczeń w postaci łodyżek lub uschniętych kawałków. Idealne liście powinny łamać się w palcach. Wilgotne i miękkie listki dadzą napar o złej jakości i smaku.
Czym się różnią rodzaje herbaty? Herbata zielona nie jest poddawana fermentacji. Większość sławnych chińskich herbat to właśnie te zielone. Z kolei biała jest gotowana na parze. W ten sposób zachowuje smak i zapach słońca. Natomiast czarna jest w pełni przefermentowana. To ona powoduje, że zielone liście zmieniają kolor na czarny.
Właściwie powinnam jeszcze wskazać materiał, czyli odpowiedni dzbanek. Ale do tego wypadałoby opowiedzieć o ręczniku, nożu do dzielenia prasowanej herbaty, podstawce, tacce, sitku, naczyniu do prezentowania suchej herbaty… Uff. Poprzestańmy na wodzie i surowcu, trzymając się za portfele!
W każdym razie ręczniczek nie jest wspomniany w starym chińskim przysłowiu:
Jeśli drzwi są codziennie otwarte, rodzina potrzebuje siedmiu rzeczy: drewna na opał, ryżu, oleju, soli, sosu sojowego, octu i herbaty
A inne podaje:
Mając dzbanek herbaty, Chińczyk jest wszędzie szczęśliwy
Dla Chińczyków herbata to nie tylko napój leczniczy, to także nierozerwalny element kultury, czy wręcz tożsamości. A przynajmniej dla tych Chińczyków z czasów starożytnych, bo nie wiadomo, na ile „reformy” Mao naruszyły więzi z tradycyjną kulturą herbacianą. Faktem jest, że zaproszenie na herbatę w Chinach to oznaka, że dana osoba chce np. robić z nami interesy.
I tak miłość do herbaty rozprzestrzeniła się po świecie. Bez herbatki ani rusz w Turcji, Anglii i niejednym polskim domu. A w każdym razie na pewno moim.
Pisząc o herbacie korzystałam z książki Ling Yun, Tao Chińskiej Herbaty, 2013.
Anna Stępniak