Po wielu latach postanowiłam wybrać się ponownie do pewnego wyspiarskiego kraju, na północny zachód od Polski. Tam naprawdę żyje się inaczej.
Poniżej dokumentacja fotograficzna – jak zwykle nieco mniej według klucza „zabytkowego”, ale raczej poprzez subiektywny wybór ciekawostek.

Rzeźnik w Dewsbury, mieście na północy Anglii. Ich bekon jest obłędny.

Na cotygodniowym targu w Dewsbury można sprzedać dosłownie wszystko. Czasami za śmieszne wręcz pieniądze.

Sweterki dla dzieci, wydziergane ręcznie. Za 2 funty.

Okolice Canary Wharf w Londynie. Tu ciągle coś się buduje.

To się nazywa podejście do klienta: pub zaprasza, by sprawdzić oferowaną „gościnność”.

Jedna z moich ulubionych stacji metra. Tylko ciągle nie umiem przyzwyczaić się do polecenia „walk on left side”.

„Upiór w Operze” w Teatrze Jej Królewskiej Mości na West Endzie. Musical, na który warto wydać 25 funtów! (Warto nawet i nieco więcej.)

Nie wiem, jak tu można żyć, ale można 🙂

A to element ciekawej wystawy w muzeum Royal Naval College, Greenwich – można zajrzeć przez „lunetę” i zobaczyć sceny wieszania piratów (XVII, XVIII wiek).

Zgadzam się z tym całkowicie! Niech żyje (dobra) herbata!

Tego nie widać, ale te lalki naprawdę idealnie oddają sposób machania ręką Królowej (sklep w Royal Naval College).

Restrauracja Gail’s. Moja mina wyraża radość z fenomenalnego musu czekoladowego z malinami.

Zdjęcie skłania jakoś do refleksji, przynajmniej mnie. 🙂

No, to się nazywa badanie zadowolenia klientów! (Lotnisko Luton)