Masz pan, rymanarka za złotówkie!

Maria „Mroux” Bulikowska (ur. 1987). Italianistka i rysowniczka, miłośniczka opery. Warszawę zachwyciła swoją „Małą książką o gwarze warszawskiej”.

 

Gwara warszawska to styl życia? Przyznam, że pierwsze moje skojarzenie to „cwaniakowanie”.

Skojarzenie trafne, w końcu każdy stołeczny cwaniak płynnie mówił gwarą. Warszawiaków charakteryzowało specyficzne poczucie humoru, co naturalnie znajdowało odzwierciedlenie w mowie, odróżniając ich od krakusów czy pyr. Nonszalancja, rezolutność, dbałość o dobór słów – to wszystko składało się na warszawski styl życia, dzisiaj niestety rzadko spotykany.

okladka
Skąd wzięłaś pomysły na rysunki o gwarze warszawskiej? Masz znakomitą, zapadającą w pamięć kreskę.

Dziękuję! Bardzo rzadko robię szkice, nie planuję, jak ma wyglądać rysunek, najlepsze pomysły rodzą się już podczas pracy. Inspiracją do książki o Warszawie był mój dziadek, rodowity warszawiak z Czerniakowa. Wystarczyło dorysować mu królicze uszy…

Gdzie można dziś w Warszawie usłyszeć namiastkę gwary? Czy są jakieś środowiska, które posługują się jej elementami?

Jeszcze można spotkać prawdziwego warsiaskiego cierpiarza lub praską fioraję. Mówimy tu o pokoleniu naszych rodziców, niestety, wśród 30-latków trudniej usłyszeć dziś gwarę. Na Pradze można usłyszeć ją wszędzie, to nie jest tak, że trzeba iść na konkretną ulicę, to raczej zależy od tego, kogo spotkamy – czy to na Szmulkach, czy na bazarze Różyckiego, na Targowej.

nakarmnie

Twoja „Mała książka o gwarze warszawskiej” spotkała się z zainteresowaniem. Czy czujesz, że dzięki Twojemu zaangażowaniu rośnie popularność warszawskiego sposobu mówienia?

Bardzo miło jest usłyszeć od przeglądającego książkę równolatka „o! Rymanarka! Tak moja babcia mówiła!”. Wątpię, by książka dla dzieci przyniosła lingwistyczną rewolucję, ale wiem, że w stolicy żyje wiele osób, które żywiąc do miasta sympatię, nie mają pojęcia o tym, że jeszcze kilkadziesiąt lat temu mówiło własnym językiem. Dostałam też wiele pozytywnych komentarzy od starszych osób, podsuwających mi warszawskie słówka, których nie znałam.

rymanarka

Ostatnimi czasy książki Tyrmanda – warszawiaka, który o swoim mieście pisał z pasją – przeżywają renesans. Jakimi innymi autorami się inspirujesz?

Oczywiście Wiechem, który zdecydowanie w Warszawie powinien mieć własny pomnik, Grzesiukiem, z lubością przedzieram się przez stare wydania czasopisma satyrycznego „Mucha”, w którym gwara kwitła. Fascynatom warsiaskiej mowy muszę też polecić „Gwarę warszawską wczoraj i dziś” Wieczorkiewicza.

Czy frazy takie jak „daj pan złotówkie”, „możlywość” i „ewangielia” mogą być w jakikolwiek sposób ciekawe dla mieszkańców innych regionów Polski? Z perspektywy Mazowszanki nie umiem zaakceptować „idę na pole” jak mówią w Krakowie, choć podoba mi się fonetyczna wygoda przy „czydzieści czy”.

„Możesz być nawet z Gdańska, jeśli jesteś kibicem Legii”.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 mala-ksiazka-o-gwarze-wa_635

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *