Piotruś Pan dla dorosłych

Wielu ludzi nie do końca wie, jak traktować literaturę fantastyczną. Są np. tacy, którzy uważają, że jest niepoważna, a przez to mało wartościowa. Literatura piękna nie zajmuje się przecież opowiadaniami o długouchych elfach, zielonych śmierdzących orkach i niskich krasnoludach. Fantasy to literatura prosta, bez żadnego głębszego przekazu, dobra raczej dla dzieci lub infantylnych dorosłych.

 

Nie będę przytaczał przykładów książek, które powszechnie uznaje się za literaturę piękną, a którym z pewnością brakuje tego, czego rzekomo (zdaniem krytyków) fantastyce. Wystarczy wspomnieć o wielkich autorach fantasy i sci-fiction, którzy nie tylko urzekają pomysłowością przedstawianych przez siebie światów, ale również niezwykłymi wątkami filozoficznymi i naukowymi. Na polskim podwórku są to chociażby Jacek Dukaj i Stanisław Lem, których zna praktycznie każdy. Przykładowo opowiadanie Dukaja „Sprawa Rudryka Z.” ze zbioru „Xavras Wyżryn i inne fikcje narodowe” to przedstawiona w formie dialogu filozoficzna analiza problemu tożsamości osobowej, natomiast grubsze dzieło „Innie Pieśni” przedstawia świat, w którym rządzi arystotelesowska Materia i Forma… Przykłady ambitnej polskiej literatury fantasy można wymieniać dość długo. Nie chodzi mi jednak o to, żeby przekonać Czytelników, że fantasy koniecznie musi być literaturą poważną; niektóre książki tego nurtu nie są poważne, nie zawierają żadnych głębszych analiz. Zapytam jednak: i co z tego?

Myślę, że poszczególne książki mają do spełnienia różne role. Literatura grozy – jak sama nazwa wskazuje – ma nam dostarczyć określonych odczuć i emocji, a od kryminału oczekujemy oryginalnej opowieści z morderstwami i rozwiązywaniem zagadek w tle. Również określoną rolę ma fantasy. Większość dzieł tego gatunku to po prostu dobra rozrywka, na którą sobie pozwalamy w wolnym czasie. W żadnym wypadku nie deprecjonuje to fantastyki. Zarzuty przeciwko całej literaturze fantastycznej (podkreślmy, że – biorąc pod uwagę autorów takich, jak wspomniany Dukaj – całkowicie chybione), jakoby była niepoważna, opierają się na błędnym założeniu, że literatury z konieczności ma być wielce wzniosła, cokolwiek to znaczy. Gdy czytam kolejne tomy opowieści o przygodach Drizzta Do’Urdena, to oczekuję od autora dobrych opisów walk, przemyślanych zasadzek i oryginalnej magii. Co to byłby za Daimon Frey Maji Lidii Kossakowskiej, gdyby nie latał po całym świecie i nie niszczył wszystkiego wokół?

 

 

 

 

 

 

 

 

Nie widzę ani jednego powodu, by w jakiś sposób patrzeć na takie dzieła z góry. Równie dobrze mógłbym twierdzić, że jedyną wartościową muzyką jest klasyka (właściwy odpowiednik poważnej literatury pięknej?), a rock, hip-hop, techo i metal to coś „niepoważnego”. Ciekawe spojrzenie na tę kwestie prezentuje Jakub Ćwiek, polski pisarz fantasy znany już chyba wszystkim:

Są autorzy, którzy chcieliby, aby za sprawą ich książek uważać ich za mędrców i myślicieli. Ja natomiast jestem zdania, że książka to przede wszystkim rozrywka, produkt medialny, który można w jednej linii postawić z komiksami, filmem i grami komputerowymi.

Można polemizować ze stwierdzeniem, iż książka „to przede wszystkim rozrywka”, ale trudno się nie zgodzić, że duża część książek (nie tylko fantasy) to faktycznie przede wszystkim rozrywka. Tego typu „rozrywkowego” fantasy dostarcza nam właśnie cytowany wyżej Ćwiek. Zadebiutował w 2005 r. wydając „Kłamcę”, opowieść o nordyckim bogu Lokim, który – za specyficzną zapłatę w postaci anielskich piór – służy armii anielskiej (notabene kilka miesięcy temu wyszła ostatnia część „Kłamca 4. Kill’em All”). W 2012 r. wyszło natomiast dzieło niezwykle oryginalne pod prawie każdym względem. „Chłopcy” to opowieść o towarzyszach Piotrusia Pana i ich „mamie” – Dzwoneczku. Z tą jednak różnicą, że ci milusińscy – już dorośli, choć wciąż jak dzieci – tworzą gang motocyklowy, któremu przewodzi właśnie Dzwoneczek, niezwykle seksowna i zabójcza rudowłosa, a jednym z ich przeciwników jest znienawidzony Piotruś Pan. Główni bohaterowie to m.in. świetnie władający nożem Milczek, olbrzymi mięśniak Kędzior, Kruszyna (grubas, który posiada niesamowitego kota Pana Propera), Stalówka i odpowiedzialna za wszystko Dzwoneczek.

Książka stanowi zbiór krótkich, chronologicznie ułożonych opowiadań, w których na porządku dziennym jest przygodny seks, ostre alkoholowe imprezy oraz przede wszystkim – przemoc. Chłopcy co chwilę wpadają w jakieś tarapaty i zazwyczaj kończy się to rozlaną krwią… ich przeciwników. Powiedzieć o Chłopcach, że są nieodpowiedzialni, to nic nie powiedzieć; jedyne, czego się boją, to gniewu ich „mamy”, która potrafi w sposób dosadny pokazać im, jak bardzo napsocili.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nasi bohaterowie mieszkają w lunaparku zwanym Drugą Nibylandią, na terenie dzisiejszej Polski. Handlują proszkiem, który ma magiczne właściwości: potrafi wprowadzić kierowcę do czegoś w rodzaju innego wymiaru lub alternatywnego świata, w którym, jeżeli ktokolwiek się zatrzyma, zaraz dopadają go zombiaki lub inne stwory.

Ale Chłopcy to nie tylko banda dupków, którzy kobiety traktują jak seksualne zabawki, a pobliski pub jako miejsce do bijatyki. Wbrew pozorom mają uczucia – i to sporo. Przejawia się to m.in. w tym, że regularnie zabierają dzieci z sierocińca do swojego lunaparku, by zapewnić im jakąś rozrywkę. Również z powodu miękkiego serca, w kolejnym tomie opowiadań „Chłopcy 2: Bangarang”, Kędzior pomaga Kubusiowi – genialnemu ośmiolatkowi, o którym więcej powiedzieć nie mogę.

„Chłopcy” urzekają nie tylko zabawnymi historiami i dowcipami, ale właśnie postaciami, do których naprawdę trudno się nie przywiązać i im nie kibicować. Zapewne znajdą się osoby, które będą urażone (używając feministycznej nowomowy) fallusocentrycznym charakterem książki. Chociaż sprawę może załagodzić fakt, iż wszystkim dryblasom przewodzi kobieta!

Czy „Chłopcy” to zwykłe rozrywkowe dzieło, pełne ostrych wiązanek i scen jak z taniego porno? Jakub „Qbuś” Nowak z polter.pl widzi to nieco inaczej, wskazując na dwoistość dzieła Ćwieka. Z jednej strony, na powierzchni, mamy dobrze bawiących się facetów w skórach, lejącą się wszędzie juchę, potwory i półnagie kobiety. Z drugiej, tej bardziej ukrytej, można zobaczyć, że problem dorosłości i bycia dzieckiem stale powraca w różnych opowiadaniach:

Rezygnacja z dorastania ma tu wysoką cenę, którą Zagubieni Chłopcy płacą niejednokrotnie. Bohaterowie i czytelnicy będą mieli okazje odpowiedzieć sobie na pytanie, czy przed dorosłością rzeczywiście można uciec. Oraz czy warto (…)Na powierzchni mamy więc nieco przaśną rozrywkę, zagłębiając się zaś bardziej w lekturę znajdziemy sporo miejsca na refleksje, które wesołe raczej nie są.

„Chłopcy” to dzieło, które polecam każdemu, kto nie oburza się na wulgaryzmy i dosadnie opisaną przemoc. Jedynym jego minusem jest to, że kończy się zdecydowanie za szybko, w konsekwencji czego czytelnik czuje spory niedosyt. Na szczęście wiemy, że nadchodzi trzecia część opowieści o dawnych towarzyszach Piotrusia Pana. Oby nie była ostatnią.

 

Tomasz Męcki

 

Darmowe opowiadanie online: http://ksiazki.polter.pl/Darmowe-opowiadanie-od-Jakuba-Cwieka-w63956

 

Comments

comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *