Nie ukrywam, że miewam problemy z koncentracją. Z powodu korzystania z rozmaitej elektroniki ciężko jest mi się skupić nad drukowanym tekstem w dłuższej formie. Jednak ostatnio – w skutek powiększenia się domowej biblioteki – udało mi się przypomnieć sobie dzieciństwo, gdy na kilka dni książka stawała się dla mnie centralnym punktem odniesienia. Poniżej subiektywny ranking wyjątkowych publikacji (czasem wcale nienowych).
1. Antoni Libera, „Madame”.
Dawno nic mnie tak nie zachwyciło. Rzecz genialna w swojej formie i treści. Bogactwo odniesień do literatury, historii, sztuki i kultury urzeka, zwłaszcza, że te erudycyjne nawiązania są niezwykle inteligentnie wplecione w zarys powieści. Po tej lekturze człowiek łaknie piękna, harmonii, subtelności. Dla jednych może być to romans, dla innych – nowoczesna powieść łotrzykowska, dla jeszcze kogoś – rodzaj przestrogi przed złudzeniami komunizmu. (Dlaczego sięgnęłam po to dzieło dopiero teraz?!)
Główny bohater, uczeń jednego z warszawskich liceów w latach 60., wzbudza wiele ciepła i sympatii, a czasami też sporo śmiechu (przez łzy, gdy opisuje szaroburą rzeczywistość PRL-u). Momentami opowieść przypomina klimat pisarstwa Tyrmanda (który jest zresztą wspomniany na kartach „Madame” dwukrotnie).
A, że mówię prawdę, niech świadczą nie tylko recenzje najznamienitszych krytyków i znawców literatury (jak Barańczak), ale też fakt, że nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałam opasłą książkę w 4 dni.
„Madame” została przetłumaczona na 20 języków. Polecam każdemu taki właśnie prezent dla znajomego cudzoziemca w wersji angielskiej, francuskiej, hiszpańskiej itd.
2. „Orzeł i Półksiężyc. 600 lat polskiej publicystyki poświęconej Turcji”.
Wspaniała antologia źródeł historycznych, reportaży, relacji wydana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Przyzwoicie przemyślana i opracowana; część tekstów jest mi dobrze znana (relacje z wyprawy Edwarda Raczyńskiego oraz Jana Potockiego), ale niektóre nigdy wcześniej nie pojawiały się powszechnie w publikacjach poświęconych Imperium Osmańskiemu i Republice. Z całą pewnością nazwisko prof. Dariusza Kołodziejczyka (autora wstępu) stanowi dobrą rekomendację do zakupu. Przy okazji przypominam znakomitą audycję z udziałem tego wybitnego badacza Turcji nowożytnej, która była poświęcona słynnej Roksolanie (Hurrem) – żonie Sulejmana Wspaniałego.
W książce znajdują się teksty piętnastowieczne (np. relacja Długosza o pierwszym poselstwie Władysława Jagiełły do Adrianopola, ówczesnej stolicy państwa Osmanów), szesnastowieczne (Modrzewski – nie wiedziałam, że jego pisarstwo obejmowało również Turcję!), a także wyraźnie antymuzułmańskie (Samuel Twardowski). W kolejnych stuleciach zainteresowanie Imperium było bardziej zauważalne (najpierw moda na Orient, potem poszukiwanie pomocy w dążeniach niepodległościowych). Ciekawi mnie również, co taki propagandysta jak Jerzy Putrament miał do powiedzenia o Stambule…
3. Jerzy Majewski, „Warszawa Nieodbudowana. Królestwo Polskie w latach 1815-1840”.
Rzecz warta uwagi. Książka nie jest opracowaniem naukowym, ale autor uchodzi za wybitnego varsavianistę. Wcześniej zetknęłam się z jego publikacją z tej samej serii, pokazującą wykaz wspaniałych kamienic i pałaców, które, choć przetrwały gehennę wojny, w tak zwanej Polsce Ludowej nie miały racji bytu. Były bowiem zbyt „burżuazyjne” i „niepraktyczne” dla potrzeb mas pracujących.
Opowieść o Warszawie czasów carskich nie jest tylko spisem budynków lub miejsc, ale płynną opowieścią – jak wtedy się żyło, jaki był rytm miasta, jak wyglądało życie różnych sfer. Ważny jest również kontekst historyczny – zwłaszcza w trakcie i po Powstaniu Listopadowym. Niepodważalnym atutem są zaprezentowane reprodukcje rysunków, grafik i zdjęć.
Przy każdym opisywanym obiekcie podano dokładny adres, nazwisko projektanta, numer hipoteki, czas realizacji oraz datę zburzenia (i ewentualnej odbudowy).
Na przykład, przy ulicy Nowiniarskiej w latach 1823-1827 wzniesiono dwie eleganckie kamienice, których właścicielem był żydowski kupiec Nahum Salomon Bruner. Autor podaje, że w dobie Królestwa Polskiego nowa dzielnica żydowska zaczęła formować się w rejonie wąziutkiej uliczki Nowiniarskiej, Świętojerskiej i Franciszkańskiej. Dziś Nowiniarska to zaledwie przesmyk za nowym gmachem Sądu Najwyższego oraz osiedlowa uliczka łącząca Świętojerską z Franciszkańską. Z jej dawnej zabudowy nie ocalał do dziś żaden budynek. A była to podobno jedna z piękniejszych ulic tamtych czasów. Niemcy zburzyli ją w 1943 roku.
Ulica ta wygląda dziś w ten sposób:
Anna Stępniak